"Te kaskady iskier, ten oddech nieba, w ramionach jak w kolebach zamknięty.": Linki

INFORMACJE

Opowiadanie przegadane, z tanim filozofowaniem. Może zabić nadmiarem "głębokich myśli". Żeby nie było, że nie ostrzegałam. Prawdopodobnie nie skończy się happy endem, choć niczego nie gwarantuję.

Teoretycznie bez ograniczeń wiekowych. Owszem są przekleństwa, ale bądźmy szczerzy. Teraz siedmiolatki znają ich więcej niż ja. Jeśli pojawią się sceny seksu czy przemocy będą one raczej delikatne, na pewno nie gorszące.

"Pewnego dnia uświadomisz sobie, Bridmann, że bańka w której żyjesz nie jest schronieniem. Jest więzieniem. Pieprzonym więzieniem, w którym sama się zamknęłaś. I wtedy zaczniesz żałować, cholera nawet nie tego, że przegrałaś życie. Ty po prostu żadnego nie miałaś. I wiesz co? Myślę, że to najgorsze co może się zdarzyć. Umrzeć za życia. A ty Bridmann jest tak cholernie martwa, że aż chce się rzygać."

Rok 2014, Burbank, Los Angeles.

Idealne życie jest fikcją. Słodką jak perfumowane cukierki. Pachnące jak świeże truskawki. W rzeczywistości nieznośnie sztuczne i perfumowane. Kimberly Bridmann będzie musiała pogodzić się z tą gorzką prawdą. Kiedy jej ojciec trafia do więzienia za handel narkotykami, a ona zostaje z szaloną matką i trójką młodszego rodzeństwa, jej idealne życie staje na głowie. Na dodatek jej siostra Aurelia bardziej przypomina tanią dziwkę niż siedmnastolatkę, matka łyka proszki na receptę, a jakiś pokręcony koleś uczy ją życia. Wszystko zmierza w zdecydowanie złym kierunku.

"Te kaskady iskier, ten oddech nieba, w ramionach jak w kolebach zamknięty."

Linki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz